Tim Burton to reżyser nietypowy. Niemal przez całą swoją karierę opowiada historię outsidera, któremu przypisuje wiele swoich cech, a całość doprawia swoją wyobraźnią, a także odniesieniami do
Tim Burton to reżyser nietypowy. Niemal przez całą swoją karierę opowiada historię outsidera, któremu przypisuje wiele swoich cech, a całość doprawia swoją wyobraźnią, a także odniesieniami do klasyki horroru/campu. Imię tytułowego bohatera zostało zaczerpnięte od uważanego za najgorszego reżysera w historii Edwarda D. Wooda Jr. Notabene Burton 4 lata później nakręcił film biograficzny o tym reżyserze. Nietypowy, lekko przerażający wygląd Nożycorękiego był ponoć wzorowany na rysunku narysowanym przez Burtona w dzieciństwie.
Fabuła, jak to u Burtona zazwyczaj bywa, jest niezwykle prosta i nasączona typowymi dla reżysera poczuciem humoru i wrażliwością. Edward jest humanoidem stworzonym przez nienazwanego w filmie wynalazcę odgrywanego przez Vincenta Price'a, który jest idolem Burtona z lat dziecięcych. Pewnego dnia Edwarda, mieszkającego w ponurym zamczysku na wzgórzu, odnajduje przedstawicielka Avonu poszukująca tam klientów. Przygarnia ona niedokończonego humanoida mającego zamiast rąk nożyce i przywozi go do miasta. To pociąga za sobą lawinę wydarzeń, które odkrywa prawdziwą naturę mieszkańców i strach przed nieznanym. Wszystko to ukazane jest tak, jakby zostało przemielone przez wyobraźnię dziecka, czym charakteryzuje się twórczość reżysera. Z jednej strony pełne pięknej naiwności, a z drugiej bardziej szczere niż niejeden dorosły byłby w stanie ukazać. Edward jest postacią, której ludzie współczują, ale nie są w stanie go zaakceptować, bo budzi w nich strach i jednocześnie zazdrość. W tle majaczy pierwsza miłość i trudności związane z radzeniem sobie z różnicami.
W rolę główną wcielił się Johnny Depp. Szukał on wówczas ucieczki od łatki idola nastolatek po roli w serialu telewizyjnym "21 Jump Street". Nie przeczuwał, że przemieni się to wkrótce w kolejną łatkę, aktora grającego dziwaków, a także że rozpocznie jego wieloletnią przyjaźń z Burtonem. Jako aktor wówczas zupełnie niedoświadczony spisał się w swojej roli kapitalnie. Jego postać w ciągu trwania całego filmu wypowiada zaledwie 169 słów, a pojawia się w praktycznie każdej scenie. Na ekranie partnerowała mu ówczesna partnerka życiowa Winona Ryder grająca jego miłość, czyli Kim Boggs. Współpracowała ona już wcześniej z Burtonem przy "Soku z żuka", ale rolę w Nożycorękim przyjęła pod naciskiem Deppa, odrzucając tym samym angaż w "Ojcu Chrzestnym III". Niezłym żartem ze strony reżysera było obsadzenie Anthony'ego Michaela Halla w roli Jima. Aktor znany w latach 80. z ról kujonów zagrał tu coś zupełnie odwrotnego. Jest twardzielem wyżywającym się na słabszych. Ciekawe zrządzenie losu. Oprócz tego mamy będącego w swoim komediowym żywiole Alana Arkina, który gra ojca Kim, oraz wcielająca się w jego żonę Dianne Wiest.
Opowieść jest snuta na pograniczu gatunków. Z jednej strony mam fantasy z nutką dramatu, z drugiej komedię i romans, a wszystko to podlane baśniowym sosem i niesamowitym klimatem. Zdecydowanie tylko Burton umie opowiadać historie w taki sposób.
Od technicznej strony jak zawsze u Burtona jest na najwyższym poziomie. Pisząc recenzję, nie można nie wspomnieć o fenomenalnej muzyce Danny'ego Elfmana. Jego kompozycja pod tytułem Ice Dance jest jedną z najbardziej klimatycznych w karierze tego kompozytora. Charakteryzatorzy przyłożyli się do swojej pracy co widać po samym wyglądzie Edwarda. Niesamowity klimat filmu buduje jednak przede wszystkim scenografia. Świetnie podkreśla różnicę między kolorowym miasteczkiem a ponurym zamczyskiem na wzgórzu. Miasteczko, mimo że kolorowe, bije sztucznością, tak jak i jego mieszkańcy którzy, mimo że z pozoru mili, to tak naprawdę są fałszywi. Prosta prawda, a jednak trafia w sedno tematu.
"Edwarda Nożycorękiego" uważam za najlepszy film w karierze mojego ulubionego reżysera. To esencja jego stylu. Choć bajka ta kończy się nie specjalnie wesoło, zostawia w sercu oglądającego inspirującą treść. Po prostu czysta magia kina!