PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=754800}
6,4 120 791
ocen
6,4 10 1 120791
6,9 56
ocen krytyków
Barbie
powrót do forum filmu Barbie

No, ok – przewrotna wariacja na temat patriarchatu i feminizmu, ubrana w różową konwencję… ALE film niestety jest tak samo plastikowy i pusty jak sama lalka… Liczyłam, że w momencie, kiedy Barbie trafi do realnego świata film będzie normalniał, a jego różowa cukierkowatość będzie powoli tracić na intensywności – niestety nic z tych rzeczy… Film jest kiczowaty od początku do samego końca… Dodatkowo każdy męski bohater okazuje się w tym filmie skończonym debilem… Dlatego nie bardzo rozumiem, jakie „przesłanie” niesie ze sobą Barbie – oprócz tego, ze należy się regularnie badać… A i właśnie samo zakończenie sprowadza kobietę jedynie do waginy – której wcześniej nie miała… Jeśli to nie jest przedmiotowe potraktowanie kobiety, to nie ja mówię pas… Liczyłam na sarkastyczną, przewrotną, zabawną komedię – a dostałam tandetę w najgorszym wydaniu, totalna szmirę z dialogami na poziomie „Trudnych spraw”…

ocenił(a) film na 1
Bernanos

*Miało być: "to ja mówię pas..."

Bernanos

nie logowałem się na filmweb od chyba 10 lat. zrobiłem to ponieważ te żałosny post przelał czarę goryczy. ciągle sobie powtarzam żeby nie wykłócać się z debilami ale już nie mogę...

szanowna mało inteligentna pani (ten post boli bardziej, zważywszy że napisała go właśnie kobieta, która powinna coś w tematach feministycznych ogarniać). po pierwsze proponuje przeczytać sobie jakąś definicje uprzedmiatawiania bo ewidentnie jej nie rozumiesz. pozwól że coś ci zmanspleininguje ;) zakończenie sprowadza się do tego, że barbie oczekuje na jakąś ważą rozmowę, i kiedy wszyscy sobie myślą, że "o boże, już idzie na rozmowę o pracę, będzie robić karierę, bo stanie się typową silną i niezależna kobietą" nagle okazuje się, że to zwykła wizyta u ginekologa. barbie stała się po prostu człowiekiem, zwykłą dziewczyną, nie wie co chce w życiu robić i film pokazuje, że w takim podejściu nie ma nic złego. nie każdy musi gonić za karierą.

film również pokazuje, że faceci powinni zacząć czuć się dobrze sami ze sobą. nie definiuje ich męskości to że mają piękną kobietę i że powinni jak bezmózgi się za nimi uganiać. ken miał w pewnym momencie wszystko co społeczeństwo mu wmówiło, że mieć powinien a i tak nie był szczęśliwy.

mógłbym napisać kilkanaście takich akapitów z morałami, przekazami i przesłaniami z tego filmu, tylko po co? pani i tak tego nie zrozumie. większość społeczeństwa (co jest zatrważająco smutne) widzi w tym filmie tylko potwierdzenie własnych przekonań. nie dostrzega głębi, która paradoksalnie nie jest aż tak głęboka... to proste ludzkie rzeczy jeśli można tak powiedzieć. cóż... polecam może zacząć od jakiś bajek disneya w których nauczy się pani, że przyjaźń jest najważniejsza, żeby mówić prawdę, a później brać się za trudniejsze filmy pokroju barbie...

ocenił(a) film na 1
dukos

No, muszę przyznać, że w takim razie czuję się niezwykle wyróżniona, a także bardzo mi to schlebia, że mężczyzna o tak wyrafinowanym guście jak Pan – zaszczycił mnie swym komentarzem… Możliwe, że moje rozczarowanie wynika z faktu, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego… Obejrzałam ten film ponownie – i stwierdzam, że za drugim razem szok był mniejszy… Muszę Panu przyznać rację, że film usiłuje ukazać „głębię, która paradoksalnie nie jest aż tak głęboka...” – niewykluczone, że te truizmy mnie tak załamały… Ale w takim razie co zrobić z Alanem? Idąc tym tropem jest to postać od początku do końca co najmniej groteskowa – jeśli nie tragiczna, która nie znalazła swojego miejsca w lalkowym ani w ludzkim świecie… A nawiązując do bajek – właśnie jestem po seansie „Między nami żywiołami” – i szczerze (?) miałam nadzieję, że Barbie będzie w podobnym klimacie, a dostałam sfilmowany poradnik z cyklu „pokochaj samego siebie”. Aczkolwiek miło mi się czytało Pański komentarz i cieszę się, że dostrzegł Pan w scenariuszu Barbie afirmację człowieczeństwa na miarę Everymana… PS Miałam też nadzieję, że komizm będzie utrzymany w duchu Monty Pythona… A dylematy damsko-męskie zostaną przedstawione w stylistyce absurdalnych rozważań z „Żywota Briana”… No cóż, ale pewnie – tak jak Pan napisał – nie zrozumiałam tego filmu oraz jego przesłania… Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem stereotypową kobietą… Serdecznie pozdrawiam :-)

ocenił(a) film na 1
dukos

A swoją drogą to doprawdy fascynujące, że na tym forum ludzie nie potrafią polemizować ze sobą w duchu erystycznym – więc każde odmienne stanowisko automatycznie musi wywołać wycieczki prywatne pod adresem czyjejś inteligencji lub obelgi sugerujące upośledzenie umysłowe... Szkoda, bo bez tych inwektyw Pański komentarz byłby o wiele ciekawszy i mniej stereotypowy ;-)

dukos

filmowi daje z czystym sumieniem 1 jak i tobie cwiercinteligencie

ocenił(a) film na 1
Bernanos

Ten film tylko udaje "przewrotną wariację na temat patriarchatu i feminizmu". Raj barbie też jest zły, bo został spaczony męską wizją facetów w garniturach, a przecież na początku to była jedna babka, która chciała zrobić lalkę uniwersalną, którą dziewczynki mogłyby się bawić jak chcą. To, jak sama zauważyłaś, kolejny film, w którym dosłownie każdy mężczyzna jest idiotą (poza Allanem, który jest gejem, a jakże!) i tylko mężczyźni są odpowiedzialni za całe zło. Matriarchat barbie jest odbiciem patriarchatu w realu, bo jest stworzony przez facetów, dlatego oba są złe, a nie dlatego, że każdy z systemów, faworyzujących jednostki nie ze względu na kompetencje, a cechy na które wpływu nie mają jak płeć, jest z definicji wadliwy. Jakoś obrońcy tego dzieła o tym nie wspominają. Gdyby Gerwig faktycznie chciała podejść przewrotnie to w korpo mattela byłaby przewaga kobiet na wysokich stanowiskach, a tego nie zrobiła z wiadomych powodów - żeby dowalić facetom. Jest tu jednak jedna całkiem wartościowa scena, z której jednak wyciągniętę są celowo złe wnioski. Gdy mamuśce puszczają nerwy w świecie barbie i wyrzuca z siebie przykłady sprzecznych oczekiwań wobec kobiet. Celne, tylko błędnie zostaje to zwalone oczywiście na facetów, a tak naprawdę tego typu oczekiwania mają same kobiety wobec siebie, bo taką mają naturę - żeby wszystkim naokoło też było dobrze. Faceci zwyczajnie są inni. Nie wspomnę o tym, że za niedolę głównej bohaterki (tej w realu) nie odpowiada patriarchat, a zły wybór partnera życiowego, którego nie interesuje rodzina, a nauka języków. I tyle o nim wiemy. Bo wicie rozumicie, facet to musi być nieodpowiedzialny, bujający w obłokach kretyn, który do niczego się nie nadaje. A może kiedyś był inny, ale nasza główna bohaterka-feministka, która wychowała kolejną julkę (tu również wychodzi brak ojca, surprajs!) wykastrowała swego mężczyznę, postanowiła założyć spodnie i teraz sobie zwyczajnie nie radzi, bo w rodzinie jednak tatuś też jest potrzebny. Ale tego nie wiemy. Ale gdyby taki był morał - to na dzisiejsze czasy byłoby przewrotne. A tak barbie zostaje kobietą, a w życiu mamuśki nie zmienia się nic - tatuś nadal na bocznym torze, mamuśka nadal robi za faceta w tym związku, bo wiadomo - dziś kobieta musi być mężczyzną. Zresztą wszystko o tym filmie mówi to, że Gerwig kompletnie nie interesował wątek Kena, bo nikt się nim nie bawił. Nie wiem skąd popularność tego tworu, bo pary starcza na 20-30 minut, nie jest to ani śmieszne, ani mądre, co najwyżej ładnie, estetycznie zrobione. Zgaduję, że to bardzo dobry (i kłamliwy) marketing.

s_w

Wow s_w powiedziałeś wszystko co chciałem powiedzieć.

s_w

Czytając takie zwroty jak "każdy mężczyzna jest idiotą [...] i tylko mężczyźni są odpowiedzialni za całe zło", czy "Bo wicie rozumicie, facet to musi być nieodpowiedzialny, bujający w obłokach kretyn" odnoszę wrażenie, że jesteś kolejnym redpilowcem który filmu nie chciał zrozumieć, tylko znaleźć w nim potwierdzenie własnych przekonań. Z 90% facetów uważa, że ten film ich obraża. Jak dla mnie poza tą córką to każda postać w tym filmie jest debilna, zarówno faceci, jak i kobiety.

Tylko stwierdzenie debilni jest obraźliwe. Zastąpmy je słowem groteskowi, żeby pasowało do konwencji komedii. Tak, na tym polega komedia. Jakoś nie słyszałem żeby po avengersach czy strażnikach galaktyki mówiono, że film jest do dupy bo pokazuje kylosian tylko jako debili bo drax jest debilem. Cóż... takie mają trendy w holyłudzie.

W kolejnym dziwnie napisanym zdaniu piszesz, że oba światy są złe, z czym się trzeba oczywiście zgodzić, i wydaje mi się, że film też jasno o tym mówi - że skrajności w żadną stronę nie są dobre.

Jednak po przecinku...
"a nie dlatego, że każdy z systemów, faworyzujących jednostki nie ze względu na kompetencje, a cechy na które wpływu nie mają jak płeć, jest z definicji wadliwy"

wykluczasz ten wątek, a tymczasem on też jest prawdziwy. I Ken w filmie też się o tym przekonał chodząc na rozmowy o prace, które myślał, że dostanie tylko za samo bycie facetem. Jakby twórcy chcieli pokazać świat tak jak według facetów widzą go feministki to pewnie by tą pracę dostał. I to są proste spostrzeżenia, nie wiem o jakich obrońcach filmu piszesz dalej.

Teraz tak... cały zarząd składał się z facetów, żeby... dowalić facetom. Bardzo bystre wnioski, nawet nie chce mi się tego komentować.

To dopiero połowa postu, a ja już czuje się zmęczony analizą twoich wypocin...

Piszesz, że bohaterka feministka założyła spodnie, musi sobie radzić, ale nie sobie nie radzi, bo potrzeba faceta (no jakby inaczej!) bla bla bla, po czym bang! "ale tego nie wiemy". O to właśnie chodzi. Nie wiemy jak wygląda jej związek. Czy w ogóle możemy nazwać ją feministką? Na jakiej podstawie? To jest narracja którą wprowadzają obrażeni samce. Doszukują się drugiego dna i kolejnych. Czują się zaatakowani lewacką propagandą, a tym czasem film jest o prostych, podstawowych wartościach, których ze względów ograniczeń umysłowych nie są w stanie pojąć.

ocenił(a) film na 1
s_w

Czytając Wasze opinie coraz bardziej krystalizują mi się zarzuty wobec tego filmu – faktycznie napisałam, że wszyscy męscy bohaterowie są idiotami, ale po czasie stwierdziłam, że kobiecy również – poza tym (co mnie już najbardziej ubodło) Barbie – w odróżnieniu do Kenów – nie mają żadnego życia wewnętrznego, problemów emocjonalnych etc. Zauważmy, że zarówno Ken jak i Alan pragną czegoś więcej – chcą być kochani lub zaakceptowani… ale zakończenie filmu (moim zdaniem) zostawia obydwu bohaterów na etapie niespełnienia w stylu „jak się nie ma , co się lubi, to się lubi, co się ma”… Oprócz tego nie rozumiem sensu robienia z Alana ofermy, który nie potrafi przejść przez płot, a parę scen wcześniej spuścił łomot kilku budowlańcom, tak samo jak dyrektor marzący o byciu pogilgotanym… Koszmarek... Ale to w ramach dygresji… Moim zdaniem jedyną wartościową kobiecą bohaterką tego filmu jest Sasha i jej wiarygodna metamorfoza… Cała reszta to bełkot… Jeśli mam być szczera – to nie uważam Glorii za feministkę i poza tym nie wiem czemu, ale cały czas patrzyłam na nią przez pryzmat samotnej matki, a nie mężatki… Swoją drogą ciekawe, dlaczego Ken nie zdecydował się na przejście do realnego świata? Zapewne niedowartościowanie wywołało w nim obawy, że sobie nie poradzi… A szkoda – bo przecież potrafił być brawurowy… Z przykrością stwierdzam, że tytułowa bohaterka pod względem psychologicznym w ogóle nie ewoluuje, tak samo jak cały Barbieland – ponieważ ta wprowadzona demokracja jest bardzo pozorna… W tym filmie nie ma też głębszych relacji – jak np. przyjaźń… Nie rozumiem też dylematów Glorii – skąd się wzięło to myślenie o śmierci… A ta cała korpo-famila to już jest absurd na miarę Ferdudurke… ja liczyłam na to, że film zacznie się głębią na poziomie kałuży, ale w miarę rozwijania się fabuły – zamiast frazesów – otrzymamy coś wartościowego… Zamiast tego nawet manifest Glorii – tak jak napisała s_w – jest w sumie bzdurny, bo to same kobiety narzuciły sobie okowy wyśrubowanych oczekiwań i wymagań… Jeżeli przesłaniem filmu było pokazanie kobiet i mężczyzn w krzywym zwierciadle, to zabrakło mi jakiegoś mądrego morału… Problem polega na tym, że ja nie widzę w tym filmie, wartości, które podobno zawiera… Oprócz – tak jak zaznaczyłam – przemiany Sashy, ponieważ myślę, że z niej wyrośnie naprawdę wspaniała kobieta… Bruno Schulz postulował w „Sklepach cynamonowych” – o więcej formy, mniej treści… Jemu to wyszło świetnie, ale niestety Grecie i Noahowi – niezbyt… no, chyba że to w ogóle była jakaś szalona parodia i wariacja na temat ich związku?... ;-)

Bernanos

Piękny komentarz. Jako kobieta znająca od małego swoją wartość, ten film był dla mnie festiwalem zażenowania i stereotypów.

ocenił(a) film na 5
Bernanos

Trudno się z tobą nie zgodzić, mam dokładnie te same odczucia. Po seansie w zasadzie nie wiem co powinienem czuć, bo nie czuję kompletnie nic. Ot taki kolejny film o którym zapomina się na następny dzień.

Bernanos

Zalogowałam się do Filmwebu po wielu latach tylko po to żeby napisać, że Pani komentarz doskonale oddaje moje uczucia względem tego filmu. Sama bym tego lepiej nie ujęła! Totalnie przehypowany, napompowany marketingiem balonik bez żadnej realnej treści.

ocenił(a) film na 1
margotnik

Bardzo dziękuję i pozdrawiam :-)

Bernanos

Przecież to zwykła rozrywka na sobotni wieczor . Jeśli chcecie film który poruszy wasze serca i zapadnie długo w pamięci to polecam dokumentalne np. Z II wojny światowej. Wielkie oczekiwania macie wobec Barbie , bo nie nakręcili według waszych oczekiwań.

ocenił(a) film na 4
Bernanos

Wg mnie to jest po prostu film dla dzieci. Mówi o ważnych sprawach: wtłaczaniu w role, odnajdywaniu siebie, stereotypach, ale na takim poziomie dziesięcio-dwunastolatka. Nawet gra aktorska jest właśnie na poziomie filmu dla dzieci. Nie rozumiem dlaczego ten film jest przeznaczony dla osób 13+ i dlaczego wmówiono nam, że to film odpowiedni dla dorosłych. Chociaż widząc niektóre komentarze faktycznie mam wrażenie, że niektórych dorosłych on przerósł.

ocenił(a) film na 4
lol_ka

W punkt.

ocenił(a) film na 6
Bernanos

Na pociechę "BABILON": https://www.youtube.com/watch?v=r1ueGwJjnbg Ogląda się z prawdziwą przyjemnością :-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones