Film mi się strasznie podobał, ale tylko do momentu zakończenia wojny, reszta to nuda.
Na początku świetny klimat, wciąga (ciągle się zastanawiasz co stało się z ta Sarą później, ale gdy
już wiesz co się stało to film zaczyna się nudzić), im dalej się ogląda tym więcej dostrzega się masę
niepotrzebnych wątków. Bardzo dobrze się zapowiadał, zawiodłam się trochę. ŚREDNIAK
Sadze ze ten film jest dla dla dzieci pozwala im poznac troche historii. (Spoiler) A i jeszcze jedno zapomnialam dodac, ze w tym filmie wiadomo od poczatku ze to samobojstwo a nie wypadek, slabo to ukryli
Zgadzam się z tobą w 100%, pierwsza połowa filmu bardzo wciągająca i obiecująca, lecz gdy Sarah powróciła do domu i zobaczyła martwego brata w szafie, film stał się po prostu kiepski. Naprawdę szkoda bo mogło z tego wyjść coś bardzo dobrego. No i jeszcze ta dziewczynka grająca Sare bardzo dobrze zagrała. 5/10 to maksymalna ocena jak dla mnie.
A czego Wam zabrakło ?? krwi? tortur? gwałtów??
2 połowa filmu trzyma poziom pierwszem i jest jej kompletnym wyjaśnieniem.
Jakich niepotrzebnych wątków jest masa bo pęknę ze śmiechu :D
Z chęcią bym ci powiedział czego, ale już nie pamiętam tego filmu, teraz to ledwo kojarzę o czym on był. Ale może obejrzę go ponowne w najbliższym czasie, to z chęcią odpowiem na twoje pytania.
Niepotrzebne są dylematy ciążowe bohaterki, czy scena, kiedy tatuś rozmawia z córką przez scyp'a, a w tle pojawia się młoda laska.
Film jest na podstawie książki, tam wątek jest o wiele bardziej rozbudowany. W książce było wyraźnie napisane, że mąż dał jej do wyboru albo urodzi to dziecko albo rozwód i tyle.
Film na szczęście jest dużo lepszy niż twoja jego ocena jako "średniaka". Niemniej doskonale rozumiem to rozczarowanie płynące z ewidentnej dysharmonii jaka pojawia się w połowie filmu. Bo rzeczywiście gdzieś tak do momentu końca wojny opowiadana historia toczy się swoim torem. To znaczy tak naprawdę toczy się na dwóch płaszczyznach: roku 1942, oraz współczesności. Naprzemiennie przeplatające się fragmenty tych dwóch światów doskonale uzupełniają się, w konsekwencji tworząc zwartą, logiczną ciągłość. Jednak te proporcje stopniowo ulegają ewidentnemu zachwianiu. Śledztwo dziennikarskie przeradza się w nieustanną pogoń za nieznanym i tak naprawdę niemożliwym do wyjaśnienia. Ma się wrażenie, że wszystko co widzimy przez ostatnie pół godziny filmu, to w mniejszym lub większym stopniu zwykłe domysły, które burzą tak misternie skonstruowaną historię. Co z tego, że na koniec padają puste wyjaśnienia, skoro brak w nich "żywej" obecności Sary. Bo przecież to ona była owym kluczem do całej opowieści.
Gaybooka brak, nigdzie indziej nie mogę, bo nie mam.
Jedynie tutaj się mogę napocić :D
P.S.
Na marginesie - jakiś odzew taki głupi wpis dał, skoro ktoś na niego odpisał.
A sensem wypowiedzi miało być to, że film nie jest ciekawy.
Spojler!
Zgadzam się, temat ciekawy, ale wykonanie nierówne. Film mógł się zakończyć równie dobrze informacją o samobójstwie Sary. Wątki w postaci syna, czy śmiertelnie chorego męża nic nie wniosły do sprawy. Swoją drogą Sara mimo tragicznych przeżyć wojennych nie wyglądała na typ depresyjny, czy samobójczy ani na osobę, która zostawia małego synka, przecież z taką determinacją walczyła o życie braciszka.
Dla mnie ten film był przejmujący, Oglądałam dawno, ale najbardziej mi utkwił w pamięci wątek braciszka i ten koszmar na stadionie. Jak dla mnie Sara po prostu przeżyła koszmar, miała zespół stresu pourazowego, nie umiała i nie chciała żyć. Przecież Ci wszyscy ludzie po wojnie byli w traumie, bez pomocy psychologicznej itp. Zabijają się jednostki słabsze albo wrażliwsze albo tacy co podejmują świadomą decyzję o rezygnacji z życia. Było bardzo wiele takich sytuacji, że ludzie po koszmarze, który przeżyli, po iluś latach popełniali samobójstwa i w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Przeżyli piekło a potem się zabijali bez wyraźnej przyczyny. Jak się czyta relacje rodzin ocalonych (wszelkich, nie tylko Żydów) to wątek samobójstw po latach pojawia się dość często. Np H. Krall pisała o dziewczynie która wyskoczyła z okna podobnie jak chyba jej matka wyskoczyła z płonącego budynku w getcie. Stałym motywem jest również poczucie winy - ja przeżyłem, dlaczego ja, gdy wszyscy zginęli. Wiedząc o tym motywy decyzji Sary staja się jaśniejsze.