Najfajniejsza i co najważniejsze najśmieszniejsza (płakałem ze śmiechu) komedia jaką było mi dane w tym życiu zobaczyć. Po prostu rewelacja. Jak ktoś ma fundamentalistyczne podejście do R'n'R to musi obejżeć. Film jest genialnie zrobiony i ani przez chwilke nie przynudza. Przedstawienie artstycznych poszukiwań zespołu (pewnie Metallica w ten sam sposób zmieniała styl artystyczny zespołu) i kryzysów w zespole jest przedstawione w sposób mistrzowski i śmieszny. Dobra muzyka okraszona zajebiscie śmiesznymi tekstami. Naprawde warto.
Zgadzam sie w pełni:) komedia jakich mało. mnóstwo gagów, kotre powalają na kolana. postaci sa przesieszne. a jeżeli kots choc trochę orientuje się w historii R n'R, to odnajdzie mnóstwo odniesień i nawiązań do nasłynniejszych kapel Rn'R.polecam gorąco.
i ja sie zgadzam :)spodziewalam sie fajnej rock and rollowej komedyjki ale ten film to mistrzowstwo.bardzo zabawny a scena ze stonehenge jest jedna z moich ulubionych ever 10/10 btw obczajcie zwiastun :)
I ja swój skromny głos dorzucę. Zdecydowanie jedna z najlepszych komedii, jakie oglądałem. Fantastycznie ukazana "ewolucja" wizerunku zespołu, dialogi - z których wiele przecież było improwizowanych - świetne. Genialne teksty utwórów.
Wielka szkoda, że film tak słabo u nas znany.
Bez wątpliwości daję 10/10.
PS. A zwiastun wręcz pythonowski:)
Scena gdy nie mogli odnaleźć sceny, czy kilka innych, których nie chce wymieniać, na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
Epizod z Stonehenge na pierwszym miejscu powala na kolana. Inne mocne motywy to zatrzaśnięcie się gitarzysty w kokonie i zabłądzenie grupy w drodze na scenę. Kurcze, odnoszę wrażenie, że tak śmiesznych filmów już nie kręcą!!
Ode mnie ocenka 8/10. Film naprawdę bardzo fajny! Oglądając go czułem się, jakbym oglądał prawdziwy dokument prawdziwej rockowej kapeli. W dodatku świetne utwory i humor. Polecam!
świetne są przede wszystkim utwory (a szczególnie teksty), jak i perypetie na samej scenie. kapitalne teksty i anegdotki (szczególnie odnośnie perkusistów). absurd na maksa i na potęgę.
no i dwaj liderzy zespołu oraz wspaniała historia ich wieloletniej przyjaźni - kult.
Zgadzam się w całej rozciągłości! Mega zabawny film, dzięki absurdowi pokazuje na jakiej zasadzie funkcjonowały zespoły w tamtym okresie, co zresztą wielu artystów potwierdziło. Dodatkowo piosenki są świetne (Stonehenge!) a scena odprawy lotniczej będzie mnie śmieszyć chyba do końca życia :) Dyszka ode mnie
Nie łapię kultu tego filmu. Tematyka dla mnie super, wychowałem się na m. in. Iron Maiden, ale historia jakiegoś fikcyjnego bandu mnie w ogóle nie rusza. Absurdalność czasami śmieszna, ale wszystko to takie jakieś mało wyraziste, płytkie, krótkie. Zlepek wywiadów, ogólny chaos. Zacząłem się wkręcać, jak Nigel odszedł, potem wrócił, a tu już napisy końcowe wjechały- lol. Kawałki badziewne, ale akurat tego się nie czepiam. Zabawne scenki- niby śmieszne, ale jakoś tak średnio. Pitolenie członków zespołu od rzeczy w wywiadach już lepsze, ale ogólnie mówię- gdyby to był jakiś prawdziwy band, to by można było to uznać za super film. Te anegdotki byłyby bardzo śmieszne A skoro to jest fikcja, to ja podziękuję, można było stworzyć coś o niebo lepszego. Sama forma tego filmu, charakteryzacja na dokument- męcząca.
jak możesz mówic że kawałki badziewne, tymbardziej jako fan Ironów. To które płyty Ironów według Ciebie są najlepsze?
Stylizacja na dokument to właśnie zaleta tego filmu. Nie wiem poza tym, dlaczego fikcyjna kapela przeszkadza Ci w jego wyższej ocenie, za to prawdziwy, lecz nadal kiczowaty zespół z - jak sam napisałeś - badziewnymi kawałkami miałby tę ocenę podnosić. Chyba że kręci Cię tania sensacja i onetowe artykuły o wpadkach tzw. gwiazd.
A że zlepek wywiadów i chaos - popatrz, jak dziś wyglądają filmy dokumentalne o zespołach rockowych z tamtych lat, zamieszczane na YouTube, a zrozumiesz. Oddają one właśnie takie rwane życie między występami w różnych miejscach i zawierają krótkie wywiady przed koncertami to tu, to tam, przeplatane nagraniami z koncertów.
Co do Iron Maiden, jak wiele zespołów, nie są oni wolni od kiczu, przesady i efekciarstwa, ale właśnie dlatego oglądając ten film świetnie się bawiłem, dzięki wizerunkowym aluzjom zwłaszcza. A propos żartów z wizerunku, zdjęcie z odjechaną gitarą Tufnela: http://www.celebrityrockstarguitars.com/rock/images/nigeltufnel.jpg :D.
zgadzam sie ze film dobry ale mnie na kolana nie rzucil... fajne kawalki byly napisane na potrzeby filmu... kupa fajnych gagow ale takze sporo przynudnawych... ogolnie oczywiscie film jest spoko ale po tym co wszyscy o nim mowia spodziewalem sie czegos duzooooooooooo lepszego... to jest chyba jednak kino dla ludzi ktorzy przygode z taka muzyka zaczynali na przelomie 70/80... ja zaczalem 10 lat pozniej i tych wszystkich odniesien i smaczkow o ktorych wszyscy mowia zwyczajnie nie widze... :(((