Tony jest kierowcą TIRa, przewozi warzywa i owoce z Hiszpanii do Francji. Francuska mafia napada na takie transporty i w jednym z takich napadów żona Tonego płonie wraz z jego TIRem. Wraz ze szwagrem Tony wypowiada wojnę mordercom żony z Julotem (Van Cleef) na czele.
Stara śpiewka: "zabili mi żonę, to zgotuję im piekło" + "przypadkiem się składa, że jestem byłem płatnym mordercą". Całość ejst raczej nawina i brak jej polotu "Życzenia śmieci", a Aames nie jest drugim Bronsonem. Jak to kinie akcji klasy b lat 80tych z południa europy - mamy obsadę z całego świata dubbingowaną na angielski. Po za Van Cleefem nikt się nie wyróżnia. Fabuła z poączatku ciekawi, szybko jednak rozmywa się i staje się tylko pretekstem dla pokazania pościgów, strzelani i, przede wszystkim, wybuchów. Akcja, przemoc i klimat nie robią większego wrażenia. Dla fanów takim klimatu do łyknięcia, pozostałym nie polecam.
Kangurze, skąd Ci się wzięło imię Tony? Nasz bohater to Txema (Knapik czyta "Czema") i nie gra go Willie Aames, tylko Jorge Rivero (na okładce filmu jako George Rivera) - rzeczywiscie podobnym wizualnie do Bronsona :) Poza tym wg mnie podstarzały Van Cleef wypada tutaj raczej słabo w roli "bad guya", to raczej postać drugoplanowa. Film dobry, brutalny, kina zemsty nigdy dosyć. Polecam zwłaszcza miłośnikom euro-trashu! 8/10
Cholera, za nic mogę sobie przypomnieć, czemu tak napisałem. Co ciekawe tak samo jest w opisie. Tony był innym bohaterem... Pewnie mi się coś pokręciło, shame on me ;) Znając życie komentarz pisałem jakiś czas po obejrzeniu filmu i posiłkowałem się opisem, a akurat obu aktorów zbyt dobrze nie kojarzę.