Co za ilustracyjny koszmar. Muzyka nachalna, tubalna, bez subtelności, wali po uszach, przypuszczalnie w celu podniesienia napięcia, w istocie odciąga uwagę od filmu, rozprasza i irytuje odklejając się od obrazu. Okropieństwo,
Z każdą kolejną produkcją przeskakuje sam siebie w tym irytowaniu, rozpraszaniu i braku subtelności. Na teraz osiągnął apogeum w "Sexify" - strach pomyśleć jeżeli nie zawróci z tej drogi.