Na początku spodziewałem się czegoś w stylu Narcosa, Zero Zero Zero, Gommory i innych typowo gangsterskich klimatów, tyle że w Azji. Pod tym względem się zawiodłem, już po pierwszym odcinku widać, że to nie taki typ serialu, więc jeśli na to liczysz to odradzam.

Natomiast jeśli nadal chcesz się zapoznać z Vincenzo to spodziewaj się:
- Typowo Koreańskiego humoru, chyba lekko podbitego (ok, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia bo poza Kingdom i Squid Games raczej nic koreańskiego nie widziałem, niemniej tutaj jest go więcej niż w pozostałych 2).
- Stosunkowo niewielu scen walki, ale w stylu tych z typowego kina akcji jak np. w Wojowniku (główny bohater jako mistrz walki, który w widowiskowy sposób pokona grupę niemilców).
- Absurdów, dziur logicznych i cudów. Z tym, że taka konwencja tego serialu, to nie jest wada, po prostu taki jest ten typ. Nie spodziewaj się, że wszystko będzie się pięknie i sensownie ze sobą składać.

Jeśli powyższe Cię nie zniechęciły to oglądaj śmiało. Generalnie jako osoba, która nie jest ani fanem, ani przeciwnikiem Koreańskich dram, bawiłem się ok. Jedyne do czego serio mógłbym się przyczepić to czas trwania. Serial fabularnie mógłby trwać 10-15 odcinków, a i tak byłoby tego dużo. Generalnie środkowe odcinki to nieustanne pogrywanie według schematu: główny bohater ma plan, udaje się, ale potem przeciwnicy wymyślają kontrę, na którą główny bohater układa kolejny plan i tak w kółko.